Powyższa fraza to cytat kończący jeden z wierszy Mariana Wójtowicza. Wiersz pochodzi z niedawno wydanego tomu poezji pt. Magiczny świat jego autorstwa. Gdybyśmy nie znali osobiście pana Mariana to może byśmy i uwierzyli. Ale że go znamy, i znamy zawartość Magicznego świata, to nawet nie mając za wiele z umiejętności krytyczno-literackich, przetransponujemy ten cytat na mikrorecenzję książki, taką oto: „umie pisać wiersze!”. 31 stycznia przekonali się o tym też wszyscy licznie zebrani na spotkaniu autorsko-promocyjnym w limanowskiej MBP.
Powitała ich pełnomocnik burmistrza Halina Młynarczyk. Pogratulowała autorowi wydanej książki i talentu oraz wyraziła zadowolenie że właśnie w bibliotece odbywa się jego spotkanie autorskie i promocja wydawnictwa. Potem głos zabrał „moderator”, który przybliżył od strony osobistej i artystycznej autora. Popełnił przy tym faux pas studzienne i karkołomne dla niego samego, ponieważ „uemerytowił” autora, gdy ten jest nadal czynny zawodowo. Pozytyw z tego taki jedyny tylko, że taka wpada (tak, wpada – nie wpadka), wprowadziła na salę niewąską dawkę humoru i rozprężenie. „Moderator” przeżył, ale już potem miarkował zadając pytania autorowi, by przypadkiem nie strzelić sobie w drugą stopę i upaść już absolutnie. Głos zabrał również autor w tej części z przemówieniami. Tradycyjnie i okolicznościowo podziękował: wszystkim tym, którzy pomogli mu wydać tą książkę, wspierali go i w taki bądź inny sposób pomogli. Podziękował też licznie zebranym oraz gościom, w tym obecnym na sali przedstawicielom władz (burmistrz miasta, poseł, przewodnicząca i wiceprzewodniczący Rady Miasta, radni Rady Miasta i Powiatu). Bardzo fajną i kapitalnie wpisującą się w formułę spotkania poetyckiego jego obsługę artystyczną zaprezentowali uczniowie limanowskiej Szkoły Muzycznej pod kierunkiem pani Edyty Mitkowskiej. Biblioteka tutaj wyraża serdeczne i gorące podziękowania za te występy! Pomiędzy nimi zaprezentowanych zostało przez Natalię Nawalaniec kilkanaście tekstów wchodzących w skład Magicznego świata. W międzyczasie w te występy artystyczne i prezentacje wierszy wplecione były pytania do autora. Pytano go m.in. o tytuł książki (Dlaczego taki i czy można go utożsamiać z materialną i widzialną rzeczywistością, będącą udziałem autora – dobry trop to się okazał …). Z racji tego że Marian Wójtowicz jest też rzeźbiarzem – pytana w czym trudniej rzeźbić: kawałku drewna czy w słowie? Pytano o okoliczności wydania tego tomu w warszawskiej oficynie i jak do tego doszło? Były pytania w końcu odnoszące się do merytorycznej treści niektórych utworów – i autor sprawnie, ciekawie i plastycznie na nie odpowiadał. Pojawiło się nawet pytanie czy był kiedykolwiek mylony z drugim znanym w limanowskiej przestrzeni samorządowo-publiczno-artystycznej Marianem Wójtowiczem (obydwaj znają się)? Był. Opowiedział jak miło mu się robiło, gdy zbierał np. telefoniczne gratulacje za objęcie funkcji dyrektora jednej z limanowskich szkół, którą w rzeczywistości objął jego kolega imiennik. Pytany, opowiedział też o swoich artystycznych rzeźbiarskich i literackich planach na najbliższą przyszłość. Pytań było jeszcze co najmniej kilka, ale nie ma chyba sensu protokolarnie je tutaj wymieniać. Część oficjalną zakończył występ artystyczny, ponowne podziękowanie Haliny Młynarczyk autorowi i wszystkim zebranym za przybycie, udział i przebieg promocji. No i tradycyjnie, nadszedł czas części nieoficjalnej, nieplanowanej, pozaprotokolarnej, towarzyskiej, jakkolwiek inaczej nazywanej. Trwała ona co najmniej drugie tyle, jak nie dłużej, co część oficjalna. Autor podpisywał Magiczny świat, udzielał wywiadów, dyskutował z zebranymi (znajomymi, bo chyba 98% obecnych to bliżsi i dalsi znajomi autora byli).
Fajne spotkanie autorskie. Fajna, liczna publiczność, w dużym stopniu oscylująca pod względem towarzyskim w jednym kręgu znajomych. Fajna, bezpośrednia i nienapompowana atmosfera. Fajny, zadowolony autor.
Wszystko się zgadza.
Książkę Magiczny świat można nabyć tutaj: www.wfw.com.pl